Irena Kulasińska

Lata dwudzieste, lata trzydzieste... (i wcześniejsze)

Moje wspomnienia? No cóż... przeżyłam wiele istotnych dla naszego miasta i kraju, wydarzeń. Mogę powiedzieć, że byłam świadkiem, a czasem nawet uczetsnikiem, tworzącej się historii. Obserwowałam odradzanie się państwa polskiego po ponad stuletniej niewoli, widziałam wojenne walki, opatrywałam żołnierskie rany wrogów i przyjaciół, wysyłałam paczki do obozów koncentracyjnych, brałam udział w tajnym nauczaniu...

Sierpc mojego dzieciństwa, tj. z początku naszego stulecia, jawi się jako niewielkie miasteczko, głównie o zabudowie drewnianej. Domy przylegały do brukowanych ulic (mało było chodników). Co bogatsi mieszczanie zaczynali budować murowane kamienice. Miasto tonęło w zieleni. Przy każdym prawie domu były ogrody, dbano o parki. Hodowano w nich nawet zwierzęta ku uciesze dzieci. Sierpienica, jeszcze nie uregulowana (tzn. nie zniszczona), płynęła malowniczymi zakolami, wzdłuż niej rosły wspaniałe drzewa: świerki, wierzby, olchy i brzozy. Po rzece, trudno sobie dziś wyobrazić, pływano kajakami.

Także życie kulturalne miasta w znacznym stopniu koncentrowało się wokół Sierpienicy. Tu na łąkach odbywały się "majówki" organizowane przez Straż Pożarną, w pobliżu rzeki, w ogrodzie przy Domu Ludowym, młodzież hulała na potańcówkach. Do obecnej chwili na podwórku zachowała się latarnia oświetlająca w przeszłości plac zabaw. Chciałabym podkreślić,że nawet przed I wojną światową istniało ożywione życie kulturalne i społeczne. Nigdy Sierpczanie nie zamykali się w przysłowiowych czterech ścianach. Podstawą był wspomniany Dom Ludowy. Znajdował się w moim rodzinnym domu przy ulicy Farnej 24. Ojciec zakupił go w 1913 roku. Ówcześnie na parterze były sale, w których sierpecka inteligencja prowadziła społecznie różnorodne formy działalności kulturalno-oświatowej.

Szczególnymi pasjonatami pracy społecznej byli: doktorzy Franciszek Gumowski i Mieczysław Gajzler, farmaceuta Jan Radomyski, rejent Wacław Gurbski. Prowadzili ochronkę dla dzieci, kółko teatralne, wypożyczalnię książek otrzymanych dla Domu Ludowego w postaci darowizn bądź zakupionych przez działaczy. W Sierpcu istniała także biblioteka policyjna prowadzona w okresie międzywojennym przez lubianego policjanta Przybyłowskiego. Ponadto, w 1904 roku zawiązał się chór Lutnia", którego dyrygentem był muzyk, pamiętam, dojeżdżający z Płocka.

Odrębną kartą, a właściwie instytucją kulturalną w Sierpcu, był wielce zasłużony Arnold Włoczewski. Był potomkiem Piotra Wysockiego (tego ze Szkoły Podchorążych) i po nim pewnie odziedziczył patriotyzm i odwagę w walce z caratem. Już jako uczeń czwartej klasy szkoły powszechnej w Mławie, dostał wilczy bilet od zaborcy za to, że odmówił nauki religii w języku rosyjskim. W Sierpcu zamieszkał od 1890 roku. Przy ulicy Płockiej 1 założył księgarnię i wypożyczalnię książek. Ponieważ wypożyczanie kosztowało 1 kopiejkę, - książka często wracała do wypożyczalni po przeczytaniu przez połowę miasta i nadawała się już tylko do introligatorskiej oprawy. Arnold Włoczewski wraz z córkami, Seweryną i Martyną, zajmował się także kolportażem gazet i czasopism (Posiew, Gazeta Świąteczna, Życie Sierpeckie), a nawet zakładaniem szkół, np. w Łukomiu.

Jedyną, legalnie działającą w Sierpcu w okresie zaborów organizacją, była Straż Ogniowa. Sierpc był miastem drewnianym, więc istniała groźba pożaru. Biegli w konspiracji Polacy wykorzystywali strażacką organizację dla szerzenia ducha patriotycznego i prowadzenia działalności kulturalnej. Koszty pokrywano ze składek dobrowolnie świadczonych przez mieszkańców. W remizie, która znajdowała się w tym samym miejscu gdzie obecnie, tj. przy Ratuszu, wyświetlano filmy, przyjeżdżały teatralne trupy objazdowe i odbywały się imprezy okolicznościowe. Latem strażacy organizowali ogólne "majówki" za miastem. Jechano bojowymi wozami strażackimi, zabawie towarzyszyła orkiestra, oczywiście strażacka. Motorem działalności strażaków był w pierwszym dziecięcioleciu doktor Franciszek Gumowski - komendant straży. W zarządzie byli: rejent Wacław Gurbski, właściciel browaru Henryk Pehlke, przemysłowiec Jakub Rudowski, Władysław Jabłoński, ksiądz Chabowski i obywatel ziemski Konarzewski. Orkiestrą kierował kominiarz Strygne. Szczegółowe informacje o straży pamiętam z opowiadań brata mojej matki -Emila Podleckiego. Wuj był również, jak wielu działaczy straży - żołnierzem POW (Polska Organizacja Wojskowa), tajnej organizacji wojskowej prężnie funkcjonującej na terenie ziemi sierpeckiej pod koniec I wojny światowej.Punkt zborny POW-iaków znajdował się w przyklasztornej plebanii. Komendantem POW, jak mówiła mi Seweryna Włoczewska, był legionista I Brygady - Jan Sobiecki (prowadził sklep w Gozdowie). W Sierpcu działały partie polityczne, a największe wpływy mieli: Narodowa Demokracja, Polska Partia Socjalistyczna, do której należała głównie buntownicza młodzież.

Ale wracając do kultury. Pierwsze dobrze wyposażone kino zorganizował przy ul.Płockiej Jakub Rudowski. Trzeba podkreślić,że to dzięki niemu organizowało się życie gospodarcze w mieście. Bracia Czajkowscy (restaurator i operator kinowy) wybudowali później kino-teatr przy Nowym Rynku (obecnie plac Chopina). Pamiętam, że 18 marca 1929 roku w kinie tym odbyła się uroczysta akademia z okazji imienin Józefa Piłsudskiego. Wzięli w niej tłumnie udział mieszkańcy Sierpca.

Rocznicową uroczystością było też posadzenie 4 dębów na skwerze u zbiegu ulic: Piastowskiej i Płockiej. Odbyło się to 11 listopada 1919 roku, w pierwszą rocznicę odzyskania niepodległości przez Polskę. Symboliczne drzewka wolności posadzili: burmistrz, starosta, ksiądz i komendant straży. Dęby rosły do stycznia 1945r. kiedy to zostały wycięte.

Nasz sierpecki dom kultury też ma bogatą tradycję. W dziesiątą rocznicę odzyskania niepodległości, w 1928 roku, społeczeństwo miasta podjęło decyzję o budowie pomnika dla uczczenia rocznicy. Pomnikiem miał być dom kultury (początkowa nazwa "Dom Ludowy"), zlokalizowany przy targowisku, aby mógł służyć nie tylko jako miejsce imprez miejskich, ale także jako gospoda dla przyjeżdżających w dni targowe. Zawiązał się społeczny komitet budowy i rozpoczęto inwestycję ze składek mieszkańców. Budowa trwała długo, bo dopiero w 1939 r. Niemcy ukończyli wystrój wnętrz.

Sierpecka młodzież potrafiła, mimo trudnych politycznie i biednych lat, doskonale się bawić. W okresie karnawału często organizowano bale, zimą kuligi, latem "majówki". Amatorski teatr skupiał najzdolniejszą młodzież. Filar zespołu stanowiły w latach trzydziestych: Filomena Ziółkowska, Nastka Wąsicka, Jadwiga Otroszczenko z d.Szustak, Martyna Osińska, Barbara Żmijewska i Czapalska.

Z racji zawodu, który wykonywałam przez ponad 50 lat, najbliższa jest mi oświata. Jak wiadomo, w okresie zaborów w Przywiślańskim Kraju istniały tylko szkoły carskie z obowiązkowym językiem rosyjskim. W Sierpcu, przed I wojną światową, istniała szkoła elementarna pod nazwą Trikłasnoje Gorodskoje Ucziliszcze. Dziewczęta swoją jednoizbową klasę miały w celi klasztornej - uczyła je Bębenkowska. Męska klasa mieściła się w budynku przy obecnej ulicy Benedyktyńskiej. Wychowawcami byli nauczyciele Olechnowicz i Dębski . Nauka prowadzona była oficjalnie tylko w języku rosyjskim, nie było w programie języka polskiego czy historii Polski. Inspektor carski często kontrolował przestrzeganie zakazu. Od czegóż jednak pomysłowość nauczycieli? Na ławkach leżały robótki ręczne, rysunki, a dzieci słuchały opowieści patriotycznych i uczyły się języka ojczystego.

Dzieki strajkowi powszechnemu w 1905 r. wywalczono nauczanie w języku ojczystym. Z radości mieszkańcy Sierpca poszli w pochodzie, z biało-czerwonym sztandarem na cmentarz, aby swoim przodkom powiedzieć o odradzającej się Polsce.

Z inicjatywy Polskiej Macierzy Szkolnej powstała w 1906 r. szkółka elementarna z wykładowym językiem polskim. Mieściła się w murach klasztornych, w przejściu nad arkadami. Zajmowała jedną izbę, liczyła 71 dziewcząt i chłopców. Była odpłatna - nauka kosztowała 1 rubel, miesięcznie. Nauczycielem w niej był Józef Wierzbowski. Szkoła działała do wybuchu I wojny światowej, tj. do 1914 r. Chodziły do niej dzieci rzemieślników i chłopów.

Inną formą edukcji były prywatne komplety pań: Gumowskiej, Goszczyckiej i Korewo. Jedna nauczycielka uczyła przygotowując dziewczęta do pierwszej klasy pensji żeńskiej, a chłopców do osmioklasowego gimnazjum. Ja i moje rodzeństwo pobieraliśmy pierwszą naukę na takich właśnie kompletach. Pensję żeńską prowadziły po pierwszej wojnie panny Faistówny; po nich pensję wraz z internatem przejęła Anna Piniarowicz. Szkoła znajdowała się przy ul.Płockiej, naprzeciw księgarni Arnolda Włoczewskiego.

Społeczeństwo miasta i powiatu odczuwało brak średniej szkoły męskiej. Po opuszczeniu miasta przez Rosjan i wkroczeniu Niemców w 1915 roku, miejscowa inteligencja podjęła starania o otwarcie szkoły. Landrat Pellengar wydał stosowne zezwolenie i 1 września 1916 r. otwarto męskie progimnazjum w Sierpcu. Inteligencja sierpecka partycypowała w kosztach utrzymania szkoły. Budynek przekazał Wojciech Zaleśkiewicz - były to pokoszarowe obiekty wojsk carskich przy ul.Piastowskiej. Gimnazjum mieściło się na parterze, a na piętrze - szkoła powszechna. Szkoły rozwijały się z roku na rok. W 1925 r. połączono gimnazjum męskie i żeńską pensję, w wyniku czego powstało prywatne ośmioklasowe gimnazjum koedukacyjne. Szkoła uzyskała prawa państwowe i imię prof.Ignacego Mościckiego w 1928r. Dokonało się to dzięki ówczesnemu dyrektorowi ks.dr Leonowi Pomaskiemu, który także przeniósł szkołę do własnego budynku przy ul.Płockiej 40. Obiekt został podarowany Macierzy Polskiej przez grupę działaczy skupionych w stowarzyszeniu "Rolnik", pod mądrym przewodnictwem prezesa Jakuba Rudowskiego. Następnie, w latach 1929-1932, zapobiegliwy dyrektor rozbudował szkołe o dodatkowe skrzydło.

W zarządzaniu szkołą i wychowaniu młodego pokolenia pomagała dyr. Pomaskiemu Anna Piniarowicz, która pełniła funkcję wicedyrektora i generalnej wychowawczyni. Prefektem szkolnym był powiernik dusz - ks. Stanisław Sławiński. Tak więc tradycjami pensji żeńskiej sióstr Zofii i Izabelli Feist, założonej w 1871 r. zaowocowało gimnazjum o bogatej dziś już historii i dużych zasługach dla naszego miasta.

Szkoły powszechne funkcjonujące w latach międzywojennych, to wspomniana przeze mnie - przy Piastowskiej 25, kierowana przez Józefa Wierzbowskiego, a następnie jego brata - Jana Wierzbowskiego. W budynku pokoszarowym zorganizowano szkołę nr 2 z kierownikiem Bolesławem Tuzińskim. Chodziły do niej dzieci dzieci polskie i żydowskie. Przy ulicy Stodólnej (Narutowicza) powstała w 1931 roku szkoła żydowska, tzw. Tarbut. Kierował nią nauczyciel Grinbaum. Zorganizowanie oświaty spoczywało głównie na światłej inteligencji. Mieszczanie i ziemianie łożyli na szkoły, biblioteki i działalność charytatywną, nie traktując tego jako specjalne zasługi, ale obowiązek wobec ojczyzny i przyszłych pokoleń.

Za mojej pamięci Sierpc trzykrotnie przeżył działania wojenne.

W sierpniu 1914 roku wojsko rosyjskie opuszcza miasto, uciekając pod naporem Niemców. Kilkakrotnie przez Sierpc przechodzą walczące wojska, to Rosjanie, to znowu na przemian niemieckie. Ostrzeliwują miasto, bombardują budynki. Chronimy się z rodzicami i rodzeństwem w piwnicy naszego domu. W 1914 roku, na parterze naszego domu - przy ul.Farnej 24 - Rosjanie uruchamiają szpital. Na piętrze, gdzie zamieszkiwała nasza rodzina, sąsiednie pokoje zajmuje rosyjski lekarz i pielęgniarki. Pierwszych rannych zwożą z bitwy pod Skępem. Jest ich bardzo dużo. Następnie Rosjanie wycofują się i wchodzą Niemcy. W naszym domu krótko funkcjonuje szpital, który zostaje następnie przeniesiony do budynku klubu carskich oficerów. W naszym, opuszczonym przez szpital domu, znajduje się niemiecki urząd powiatowy. Drukowano tu nawet pieniądze. Ponieważ Polacy pochowali kopiejki na czarną godzinę, brakowało drobnych pieniędzy, więc Niemcy drukowali bloczki z nadrukiem kopiejek i groszy. Dopiero później zaczęto wprowadzać nową walutę - marki. W czasie niemieckiej okupacji w latach 1914-1918 wywożono do Niemiec wszystko co można było wywieźć, a więc zboże, drewno, żywność. Potrzebna więc była Niemcom sprawna komunikacja. W 1916 roku wybudowali tor kolejki wąskotorowej. Przechodziła ona za cmentarzem parafialnym. Następnie przedłużono ją do Nasielska, gdzie była przesiadka w drodze do Warszawy, na kolej szerokotorową.

Pod koniec I wojny szpital znów wraca do naszego domu. Tutaj też odbywają się spotkania Peow-iaków - kieruje nimi Henryk Tułodziecki. W 1918 roku rozbrajają oni Niemców, najczęściej dobrowolnie oddających braoń i odprowadzają ich do kolejki. Niemcy odjeżdżają, a w wolnym mieście organizuje się praca. Po ponad stuletniej niewoli Polska odzyskuje niepodległość.

Istniał wielki kult wojska i żołnierza polskiego. Kiedy w 1919 roku przybywa do Sierpca Józef Haller, jest gorąco witany przez mieszkańców i szkoły.

Drugie wielkie wydarzenie wojenne - to wojna bolszewicka 1920 roku. Przed wejściem Rosjan do Sierpca, w mieście organizuje się ludność cywilna. Mężczyźni, w tym nauczyciele - bracia Jan i Józef Wierzbowscy, zorganizowali 202 pułk piechoty dla obrony miasta. Nasz dom i ogród był miejscem zbiórek i ćwiczeń wojskowych. Jak długo trwały przygotowania - tak szybko trwała ucieczka władz z miasta. Kiedy obrona Sierpca nie powiodła się, bracia Wierzbowscy poprowadzili 202 pułk przez Lipno do Włocławka, gdzie brali udział, w zakończonej sukcesem, walce o most na Wiśle.

12 sierpnia 1920 roku, około godziny 4-ej rano, hordy kozackie wpadły do miasta, doszczętnie grabiąc je. Widziałam kozaka z abażurem od lampy na głowie, a innego przystrojonego w ornat. W Sierpcu stacjonował do 21 sierpnia trzeci korpus konny Gaj-Chana. Kozacy koczowali nad Sierpienicą, na łąkach za Farą. W tym czasie w Płocku toczył się ciężki bój. Rannych zwożono do szpitala w naszym domu, a było ich wielu. Łącznie leżało tu 18 rannych Polaków i 20 Rosjan. Wszystkich operował i pielęgnował doktor Franciszek Gumowski wraz z felczerem Chorosiewiczem. Matka moja, Waleria, trzymała lampę naftową nad operowanymi. Parę szczegółów utkwiło mi w pamięci. Pamietam transport rannych harcerzy. Ciężko rannego Józia Kaczmarskiego dr Gumowski osobiście przeniósł na rękach z wozu na stół operacyjny. Dziewiętnastoletni Bogdan Dębiński pocięty był kozackimi szablami na twarzy i przestrzelone miał obydwie ręce. Trzeba było karmić go czajniczkiem do esencji, ponieważ zabandażowaną miał całą twarz.

Wzruszenie rodziny wzbudził niecodzienny obrazek: koń pilnujący rannego bolszewika. Do ostatnich chwil życia swojego pana wiernie stał na podwórzu i co chwila pocghlał głowę nad leżącym na wozie nieprzytomnym żołnierzem. Trwał przy kozaku, aż do jego śmierci, nie przyjmując pokarmu.

Wojsko polskie wyzwoliło Sierpc nietypowo. Poznaniacy, bo stamtąd przyjechali żołnierze, dotarli do miasta kolejką wąskotorową. Rozbroili bolszewickie niedobitki - Rosjanie nie czekając uciekali z miasta. Zabrali tylko trzech rannych żołnierzy, resztę pozostawiając w szpitalu. Rodziny dotarły do nich po kilkunastu dniach.

Takie były początki niepodległości.

Opracowała: Henryka Piekarska.